niedziela, 31 października 2010

niedzielny obiad

U mnie jak zawsze kurczak....
Nawet ostatnio zastanawiałam się kiedy to np schabowe były i nie sięgnęłam tak daleko pamięcią..... Zawsze tylko drób w tysiącu odsłon.

Dzisiaj wybór padł na skrzydełka, pieczone oczywiście, a marynata taka :)
słodki sos chili + miód + syrop klonowy + ocet balsamiczny + konfitura pomarańczowa ze skórką z pomarańczy i troszkę soli,olej.

Wszystko to mieszamy w kubku, następnie polewamy a raczej smarujemy skrzydełka ułożone w naczyniu do zapiekania. Odstawiamy na godzinkę i pieczemy ok 40 minut do godziny, najpierw w 200 stopniach a potem przez ostatnie 10-15 minut w 150 :)

A do tego na deser szarlotka (bo mam 10kg jabłek niejadalnych w normalny sposób niestety) z przepisu stąd, ale lekko zmodyfikowanego.
I mój przepis jest taki:
  • 3 szklanki mąki
  • 2/3 szklanki cukru pudru
  • szczypta soli
  • kostka masła
  • piana z 4 białek
  • jabłka
  • trochę cukru, cynamon
Mąkę, cukier i masło rozcieramy na kruszonkę tak jak w crumble. 2/3 wsypujemy do wysmarowanej masłem tortownicy i lekko ugniatamy. Jabłka ścieramy na tarce jarzynowej, odciskamy nadmiar soku, mieszamy z cukrem jeśli trzeba - moje baaaardzo trzeba było żeby jadalne były. Po wierzchu lekko oprószamy cynamonem, wykładamy pianę ubitą na sztywno, posypujemy pozostałą kruszonką. Pieczemy 40 minut w 200 stopniach.


wtorek, 26 października 2010

świątecznie ciąg dalszy

Już prawie listopad, czyli jak się u Nas w domu mówi - zaraz będą Święta :)
A jak Święta to i przygotowania.
Tym razem karneciki do prezentów.

Wiem, że wykonanie szkolne i daleko mi do Waszych pięknych prac i w dodatku zdjęć robić nie umiem, ale co tam :)

piątek, 22 października 2010

roladki z kurczaka

Kurczakowe obiadki ciąg dalszy i zapewne ciąg dalszy jeszcze nastąpi.
Dzisiaj mój wybór padł na piersi z kurczaka. i tak oto prezentuję roladki z piersi kurczaka z suszonymi pomidorami, mozzarellą i ziołami prowansalskimi zawijane w boczku.

Co potrzeba:
  • piersi z kurczaka
  • cienkie plastry boczku
  • kulka mozzarelli
  • kilka suszonych pomidorów w oliwie
  • zioła prowansalskie/tymianek/rozmaryn
  • oliwa/olej
  • wykałaczki
Piersi lekko rozbijamy, solimy. Układamy kawałek pomidora i pasek mozzarelli, zioła i zawijamy. Rulonik owijamy plastrem boczku i spinamy wykałaczkami. Podsmażamy na patelni na lekko rumiano a następnie układamy w naczyniu żaroodpornym (lekko natłuszczonym) i zapiekamy około 30-40 minut w 200 stopniach.

Ja dzisiaj podałam z ziemniakami zapiekanymi z serem i surówka z pora z jabłkiem.

czwartek, 21 października 2010

pita z kurczakiem i nie tylko

Ostatnio chodziły za mną chlebki pita z czymś. Ale nie takie sklepowe, bo się nie sprawdzają jakoś specjalnie. Przypomniałam sobie, że Hafija takie kiedyś pokazywała. Przekopałam jej bloga i nic.... więc za telefon, a dokładniej sms w poszukiwaniu pomocy. Wiem, obudziłam bo Hafija teraz leżakuje w domu, ale przepis znalazła :) i zła nie była :)
A ponieważ mnie ścięło już kompletnie chorobowo i uziemiło w domu na 2 dni czyli w sumie cztery to postanowiłam spróbować :)

I tak powstały chlebki pita wg przepisu od Hafiji z kurczakiem marynowanym w słodkim sosie chili i grillowanymi warzywami - bakłażan, cukinia i papryka. A jako dodatek sos czosnkowy z 4 ząbków czosnku, śmietanki i majonezu. Mąż powiedział, że boskie wyszło :)

niedziela, 17 października 2010

świątecznie - trochę przed czasem

Zima zbliża się nieubłaganie, a co za tym idzie moje ulubione święta :) Jak to mój Mąż powiedział... już za półtora miesiąca grudzień czyli niedługo gwiazdka :) nie ma jak optymistyczne nastawienie :)
A skoro niedługo to "przygotowania" czas zacząć.
I tak wczoraj, siedząc mocno pociągająca, kaszląca i ogólnie w formie nadającej się jedynie do łóżka, "wyprodukowałam" serwetniki na Wigilię w dwóch wersjach.

sobota, 16 października 2010

coś dobrego

Takie małe conieco do herbatki w zimne popołudnie :)
Mini rogaliki z ciasta francuskiego - oczywiście gotowca z konfiturą morelową z sokiem ze świeżych pomarańczy roboty własnej :)

wtorek, 5 października 2010

malowanki na ceramice

Udało się wypalić nasze talerzyki wcześniej i były już dzisiaj do odbioru.....
A oto i one:
1. mój - szalone kropki

2. mojej Mamy - Tata nazwał kwiat rosiczką
3. twórczość samodzielna Bartka - rozgnieciona mucha?

4. łapka Bąbla

5. talerzyk Michała

sobota, 2 października 2010

piękny dzień

Pogoda dzisiaj zaskoczyła nas bardzo pozytywnie, słonko piękne, niebo niebieskie i w sumie nawet ciepło jak na to co zapowiadali.

Wybraliśmy się dzisiaj na warsztaty ceramiczne, a dokładniej z malowania po ceramice do przecudownego miejsca "made by you". Byliśmy całą rodzinką, nasza trójka i dziadkowie. Dziadek odmówił samodzielnego malowania więc zajął się Bąblem i jego malowaniem - iście abstrakcyjnym. Efekty końcowe naszej "owocnej" pracy będą widoczne za około tydzień, kiedy to nasz talerzyki zostaną poszkliwione i wypalone w piecu a to troszkę trwa :) Planowany odbiór naszych dzieł, we wtorek za tydzień :)
Oto dokumentacja tego zdarzenia :)

Bąbel odcisnął dłoń :)

A tu Dziadek pilnował żeby Bąbel pomalował tylko talerzyk a nie również całe otoczenie :) a że Bartek zrezygnował z pędzli na rzecz własnych łapek to było czego pilnować :) A poniżej - żeby nie było - Mąż też malował :)

Potem poszliśmy jeszcze połazić po Nowym Świecie - ostatni raz wyłącznie dla pieszych w tym roku. A tam niespodzianka - kiermasz "ludowy", było trochę rękodzieła, biżuterii artystycznej, decu, pledy i narzuty, drewniane zabawki i mnóstwo cudownego jedzonka - sery owcze, kozie, korycińskie, swojskie wędliny, miody, niepasteryzowane piwo.... po prostu pycha..... zaopatrzyłam się w to i owo, głównie sery i chleb żurawinowy.... a dziecko dostało kolejną drewnianą zabawkę - mała rzecz a cieszy :)

Poza tym okazało się w piątek, że nasz Bąbel od poniedziałku może iść do żłobka na "pół etatu" czyli 8-12, żeby poprzebywał trochę z dziećmi, nauczył się żyć w grupie itp, więc było nie było trzeba było żłobkowiczowi wyprawkę kupić... kapciuszki, śliniaczki, woreczki na kapcie itp. I tak wylądowaliśmy w wielkim Smyku na Kruczej... wieki tam nie byłam.... za to wiem, że na pewno wrócę..... do..... fabryki misiów......

No i zaliczyliśmy obiad na mieście, żeby mieć siłę na te maratony :) no i uczcić urodziny mego ślubnego, które przypadają jutro :) Mela Verde, przyjazne rodzinom, mały wszamał grilowaną pierś i cukinię. Normalnie moje dziecko to żywa reklama wszelkiego jedzenia, jakby mógł jadłby zawsze i wszystko....
To tyle na dzisiaj :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...